Zaciekawiła mnie ta impreza, jednak nie zgłaszałem się ponieważ nie pływałem nigdy na łódkach i myślałem że potrzeba tylko doświadczonych żeglarzy.
Okazało się jednak że dwa miejsca jeszcze są do obsadzenia ludźmi nie koniecznie mające umiejętności żeglarskie, chodziło o dopełnienie drużyn by na każdym jachcie było 5 osób - sternik i 4 osoby załogi.
Więc nie zastanawiając od razu się zgłosiłem.
Plan imprezy przewidywał na początku troszkę czasu na dogranie się załóg, na poznanie jachtu i rozpływanie się. Pogoda była średnia, na przemian deszczyk i słońce, jednak jak na żagle nie było co narzekać. Krzysiek pokazał nam co i jak, opowiedział jak to będzie wyglądało i że każdy będzie miał okazję posterować czy też zajmować się ściąganiem foka.
Najlepsze były szybkie zwroty wówczas główny żagiel (grot) przechodził na drugą stroną następnie trzeba było ściągać szybko foka, a jacht łapał duży przechył dlatego trzeba było balastować na burcie. Niestety pogoda się pogarszała, wzmagał się deszcz i pojawiła się flaga na statku dowodzącym oznaczająca że trzeba foka zmienić na sztormowy oraz że nie będziemy jednak puszczeni na morze i zawody rozegrają się na zalewie wiślanym.
W pierwszej części było rozegrane 5 biegów, walczyliśmy jak umieliśmy jednak zawsze na koniec wszyscy nas wyprzedzali i traciliśmy pozycję. Duże znaczenie miał sam start który należało dokładnie zaplanować co do sekundy ale również doświadczenie sternika i załogi, u nas z tym było średnio, jednak zabawa z gonitwą za wszystkimi była przednia:).
Po pierwszej części zacumowaliśmy i poszliśmy wszyscy na obiad.
Druga część zaczęła się o godzinie 15:00, odbyły się 3 biegi. Część ekipy była już zmarznięta i wymęczona więc po trzecim biegu ok 17:00 regaty zostały zakończone. Dopłynęliśmy do portu, pozdejmowaliśmy żagle wszystko zabezpieczyliśmy i poszliśmy na poczęstunek i ogłoszenie wyników.
Nasz jacht z nr. 5 zając miejsce przedostatnie:) jednak nie liczył się tak bardzo wynik jak dobra zabawa, aktywne spędzenie czasu i integracja miedzy firmami z jednej branży.
Osobiście nauczyłem się wiele nazw dotyczących elementów na łodzi które dotychczas były dla mnie obce, poczułem się pierwszy raz w życiu jak żeglarz:) I chodź poza mocnymi przechyłami jachtu na boki przy zwrotach nie było tam za dużo adrenaliny to bawiłem się super i na pewno jak tylko się nadąży jeszcze okazja na kolejne regaty, to z niej skorzystam.
Jedynie żałuje że nie wypuścili nas na morze, bo tam na pewno było by dużo więcej wyzwań i walki.
Najważniejsze że wszyscy cali i zdrowi dopłynęliśmy do portu a posiłek przy wspólnym stole z kolegami i koleżankami z innych informatycznych firm pozwolił na lepsze się poznanie i spędzenie milo czasu. Ahoj....
ALBUM ZDJĘĆ
Dziękuję następującym osobą za udostępnię zdjęć :
Bolesław Drapella
Michał Jaskólski http://www.flickr.com/photos/alex-pl/
Michał Giergielewicz