Wesele za nami :) Przez ostatni rok dużo czasu poświęcaliśmy na organizację tego najważniejszego dla nas dnia tak, by wszystko było dograne i pozapinane na ostatni guzik. Czas szybko leci i jesteśmy już po ślubie oraz po podróży poślubnej, którą pokrótce na gorąco chciałbym Wam opisać. Może kogoś zainspirujemy do zwiedzenia miejsc, które odwiedziliśmy, a kilka praktycznych wskazówek ułatwi podróż po pięknej wyspie w Grecji jaką jest Zakynthos.
Oboje chcieliśmy poznać z bliska ciepły klimat, cudowną kuchnię i piękne widoki jakie oferuje Grecja. Wysp jest kilka, jednak my zdecydowaliśmy się na niedużą wyspę (obwód wyspy to 110 km, szerokość 20 km, długość ok 40 km, a ludności ok 30 tys ) Zakynthos potocznie zwaną Zante. Pierwszy raz wybraliśmy się w podróż organizowaną przez biuro podróży, a nie w całości przez Nas. Biuro, które wybraliśmy to Neckermann, duża firma, która ma siedziby w różnych państwach, do tego dla nas najciekawsza oferta - bo najelastyczniejsza w doborze żywienia, lotniska, terminu. Zarówno mnie jak i Dagmarę bardziej pociąga przyroda i piękne plenery, plaże, klify, niż stojące od wieków zabytkowe ruiny i budynki, dlatego taki wybór a nie np. Kreta czy Rodos.
Lot 12 lipca 2013 z Gdańska liniami Service Travel odbył się planowo ok 16:30 i uwzględniając przesunięcie czasu, które w Grecji jest + 1 h wylądowaliśmy w stolicy wyspy Zakynthos pod taką samą nazwą ok 20:00 ich czasu. Sam lot trwał 2h 40 minut. W Gdańsku w dzień wylotu deszczowo ok 16 stopni, wiec standardowa pogoda lipcowa, niecałe 3 h później wysiadamy z samolotu a tutaj 30 stopni i zero chmury.
Szukamy naszego bagażu i kierujemy się do wyjścia. Na lotnisku wita nas polski rezydent z Neckermanna i zamawia Taxi do naszego Hotelu. Z lotniska do miejscowości, w której był nasz Hotel (Tisivili/Planos) nie jest daleko, więc jakieś 15 minut i jesteśmy w hotelu Mediterannae.
W recepcji okazuje się jednak, że nie wzięto naszych sugestii składanych w biurze podróży odnośnie umiejscowienia pokoju i zamiast w zacisznym pokoju od strony ogrodu, basenu lądujemy centralnie nad głównym wejściem do hotelu przy głównej ulicy z tawernami, sklepami itd. Dodatkowo naprzeciw nas jest rodzina z dziećmi, gdzie jedno codziennie dawało popisy wokalne ok 4-7 rana. Cudownie.. :( Próby negocjacji zmiany pokoju kończą się kompromisem - który mówi że możemy zmienić pokój, ale dopiero we wtorek (a przylecieliśmy w piątek). Plusy pokoju to dużo lepszy standard pokoju niż w prospekcie, do tego widok na morze i powitalne kwiaty i wino dla nowożeńców :)
Piątek
Rozpakowujemy się szybko i idziemy się rozejrzeć po okolicy oraz zaliczyć regionalną pierwsza kolację. Która de fakto zakończyła się pizzą we włoskiej restauracji :)
Sobota
Kolejny dzień to pobudka ok 8:00 i idziemy na śniadanie w formie szwedzkiego stołu. To jedyny posiłek, który wykupiliśmy, celowo by nie ograniczać się do jednej kuchni i godzin wydawania obiadokolacji.
Sobotę spędzamy na lokalnej plaży, która jest usytuowana ok 300-400 m od hotelu (spokojna, piaszczysta plaża, płytka - ciepła woda).
Spacerujemy po okolicznych wąskich uliczkach znajdując tawernę z greckimi potrawami, w której to kosztujemy Mousaka i Souvlaki, które z tego co wyczytałem miało być w bułce typu Pita, tutaj były to szaszłyki.
Przed snem planujemy całą trasę na kolejny dzień popijając wino otrzymane od hotelu.
Niedziela
Pobudka, śniadanie, spakowanie się na wyjazd i oczekiwanie na samochód.
Ok 10:00 zjawia się Grek z dokumentami i kluczykami. Okazuje się, że mamy piękne czerwone Kia Picanto :). Pakujemy wszystkie rzeczy do bagażnika, ustawiamy GPS i wio :)
Początek pracy z lokalnymi mapami, z Hołowczycem w Auto Mapie były kłopotliwe, ponieważ znaków jak na lekarstwo a do tego większość tablic pisanych czcionką łacińską a w Auto Mapa ma klawiaturę grecką, więc dziwne znaczki podobne do rosyjskiej cyrylicy. Jednak po kilku próbach udało nam się poustawiać pierwsza trasę i ruszyliśmy. Poniżej jedna z naszych map na której robiliśmy notatki :)
Stację w większości nie są samoobsługowe, niż zdążyłem wysiąść,a już jakiś Grek stał z agregatorem i pytał ile lejemy :) Do tego niektóre stacje czynne tylko do 19:00.
Upał straszny, więc praktycznie ciągle podróżujemy na A/C, do tego 1 litrowy silnik i duże wzniesienia powodują zapewne niezłe spalanie i powolne wspinanie się na szczyty, by za chwilę z nich zjeżdżać w kierunku wybrzeża.
Na początku trudno było mi się przestawić co do kultury greckiej na drodze, lub ich słabym oznakowaniu dróg czy bardzo wąskim przesmykom. Serpentyny na terenie górzystym wiły się bardzo ciasno, do tego na drodze szerokości jednego samochodu. Drogi w górach bez barierek, czegokolwiek co by mogło zatrzymać przed zjazdem urwiskiem 100m w dół. Zero znaków z pierwszeństwem, czy też znaków jak idzie pierwszeństwo na skrzyżowaniu, jedynie pojawiał się sporadycznie znak STOP i uwaga dzieci ze szkoły - i to wszystko. Ludzi jakby nie było w ogóle, bo jedzie się tymi krętymi wąskimi dróżkami w różnych wioskach, miasteczkach i praktycznie poza turystami tubylców nie widać. Pełno skuterów, dużo więcej nawet niż w Chorwacji było, oczywiście wszyscy bez kasków, z lewej, z prawej strony, babcie, dziadki, młodzi - wszyscy śmigają nie przejmując się. Jak ktoś jechał na światłach lub używał migacza, to na bank jakiś turysta, bo u miejscowych tego zachowania nie zauważyłem. Ale co było fajne to mały ruch, czasem mijało się samochód raz na pół godziny, czasem rzadziej. Człowiek się do wszystkiego przyzwyczai i na koniec naszego pobytu jeździłem już jak stary Grek :) zimny łokieć, serpentyny na mydełko fa, w radiu greckie pitu pitu i bez ciśnienia, spokojnie na luzaka:)
Ale wracając do konkretnych miejsc, to pierwszego dnia pojechaliśmy na samą północ wyspy Skinarii, są tam słynne piękne dwa wiatraki osadzone w małych białych domkach na urwisku a nie opodal można wsiąść do łodzi i zwiedzić słynną Zatokę Wraku oraz niebieskie jaskinie Blue Caves.
Ze względu na umiejscowienie z tego miejsca są to najtańsze rejsy w porównaniu do innych portów na wyspie oferujących podobne wycieczki.
Tutaj za zwiedzanie dwoma łodziami (większą na Zatokę Wraku, mała na niebieskie jaskinie) zapłaciliśmy 15 euro od osoby (inne porty oferują to samo w cenie 20-40 euro od osoby). Samochód na parking i już po 10 minutach siedzimy w łodzi motorowej i podziwiamy widoki lądu od strony morza.
Pierwsze miejsce to słynna Zatoka Wraku z piękną zatoczką, białym piaskiem, różnoniebieską wodą.
Tutaj kapitan wyrzuca nas na godzinkę, by popływać, porobić fotki i pozwiedzać zatokę. Pogoda cały czas niezmienna 30 stopni zero chmurki, ludzi w zatoce dużo, bo każdy chce zobaczyć to miejsce oraz wykąpać się w błękitnej, seledynowej wodzie.
Fajnymi obiektami na tej zatoce są głazy wystające z wody, do których można podpłynąć, oraz nieduża jaskinia w skale.
Lodziarnia nazywa się The Best :) i faktycznie duże gałki lodów o pysznych smakach, a dodatkowo piękna panorama na port w Zante.
Poniedziałek
Na kolejny dzień mieliśmy zaplanowane wiele ciekawych miejsc do odwiedzenia.
Rozpoczęliśmy od Askos Stone Park, który się mieści koło Agios Nikoalos. Takie większe mini zoo z różnymi roślinami i zwierzętami. Niektóre biegały dosłownie sobie luzem. Wejście okazało się nie takie tanie - 7 Euro od osoby, za tego typu atrakcję to liczyliśmy ok 2-3 Euro. Na wejściu dostawało się po butelce wody na głowę za free i można było rozpocząć zwiedzanie parku według wytyczonego kierunku. Na start przywitał nas chodzący sobie luzem jelonek, który chętnie pozował do fotek.
Dalej już czekało na nas całe stado jelonków, których można było nakarmić gałązkami. Później malutkie żółwiki, pawie, kozy, barany, koguty itp. Jedne z ciekawszych zwierzątek, które można było pokarmić były szopy :) Dalej było jeszcze kilka zagród, jednak większość zwierzątek schowanych, wiec raz dwa przeszliśmy cały ogród i koniec oglądania. Troszkę mało atrakcji według nas za te 7 euro, oczekiwaliśmy więcej zwierząt.
Na punkt niestety dojeżdżają również autobusy z dziesiątkami ludzi, którzy wykupili np. wycieczkę objazdową po wyspie i wypuszczają ich na ten punkt na 15 minut i z powrotem. Nieszczęśliwie trafiliśmy za pierwszym razem na dwa takie autobusy, na tarasie mieszczą się z 4-5 osób, wiec tłum jak po kawę czy cukier za komuny. Widok był dużo lepszy, gdy przeskoczyło się za płotek i stanęło praktycznie na samej krawędzi przepaści (choć jak teraz sobie myślę, że można było tam się poślizgnąć lub zakręcić w głowie by w konsekwencji zaliczyć piękny lot nad zatoką wraku to troszkę ciary mi przechodzą). Z góry przy ładnej pogodzie efekt zatoki jest większy patrząc z góry - te różne kolory wody, biały piasek, brązowy zardzewiały wrak i wcinające się klify - pięknie - szkoda że tyle ludzi tam łazi i psuje klimat.
W Porto Vromi mała plaża, zatoczka gdzie większość tej niewielkiej plaży leży pod skałą, która daje cień, choć jakoś super stabilnie nie wygląda. Można tutaj wypożyczyć rower wodny i popływać na okoliczne groty, skały.
Kawałek dalej jedziemy na plażę Porto Roxa - kręta i bardzo stroma droga od strony Porto Limionas (wjazd na lewo na końcu parkingu) Lepszy wjazd bezpośrednio od strony Agios Leon, ale troszkę trzeba się cofnąć. Na tej plaży jesteśmy ok 17:00, ludzi praktycznie żadnych. Przy plaży oczywiście tawerna, która ma parasole i leżaki, gdzie wykupując np napój można na nich leżeć ile się chce. A więc kupujemy dwie Cole i upajamy się w pięknym krajobrazem. Zejście do wody tutaj jest mocno ograniczone przez wysokie skały i równie wówczas duże fale, więc tutaj już jedynie sobie leżakowaliśmy. (Podobno tutaj jest drugi najpiękniejszy zachód słońca (po Kabi) na wyspie).
Godzinkę później zbieramy się w drogę powrotną do Hotelu, ale po drodze zaliczamy jeszcze jeden punkt - zjeżdżamy na południe wyspy do Keri, gdzie znajduje się największa flaga Grecka na świecie (wpisana w księdze rekordów Guinnessa). Dodatkowo obok jest tawerna, gdzie oczywiście za małe co nieco można sobie pooglądać piękny klif i skały wystające z błękitnej wody. Wcinamy tam pyszne lody i kierujemy się na Planos do hotelu.
Wtorek
Start 8:00 podjeżdża autokar pod hotel i zabiera nas.
Autobus praktycznie już pełny, przewodniczka miała być polska, jednak okazała się jedną osobą, która po angielsku śmigała a polskiego to dopiero się uczyła, więc nieźle sobie łamała język przy tłumaczeniach dla nas okolicznych atrakcji. Autobusem lecimy do portu Agios Nikolaos, skąd o 9:45 odpływa prom do Kefaloni. Rejs trwa 1h 20 minut. Autokar płynie z nami, dzięki temu w Kefaloni ładujemy się na niego z powrotem i zaczynamy objazd wyspy.
Na początek kościół świętego Dionizosa.
Następnie jedziemy do małego portu do tawerny na obiad. Tutaj zamawiamy lokalny przysmak Kefalonia meat pie oraz Soutzoukakia, czyli klopsy mielone z ziołąmi.
Przed ostatnim miejscem, które zobaczyliśmy, to widok z góry na piękną plaże Myrtos - niestety autobus nie zjeżdżał krętą droga na plażę, więc nie wykąpaliśmy się - a szkoda bo dla nas najpiękniejsza plaża, którą zobaczyliśmy w Grecji. Na tej plaży kręcono wiele scen do filmu "Kapitan Corelli" z Nicolasem Cage'm i Penelope Cruz.
Godzina 18:00 wracamy do miejsca, gdzie czeka na nas prom powrotny. Półtorej godziny i jesteśmy na Zakynthos, tam autobus podwozi nas do hotelu i po kolacji z regionalnymi owocami idziemy spać.
Środa
Dzisiaj w planie zwiedzanie południowo wschodniej części wyspy, zaczynając na półwyspie Vassilikos a kończąc w Agios Sostis.
Wjeżdżamy na półwysep i rozpoczynamy zwiedzanie od komercyjnych plaż- Porto Zorro, Banana, Agios Nikolaos - plaże piaszczyste, płytka woda i w większości wejście od strony Tawerny - nie spodobało nam się tutaj zbytnio więc kierujemy się dalej na plażę Gerakas.
Przy wejściu na plażę budka strażnika :) gdzie dostajemy instrukcje dotyczące gdzie możemy rozbić swój parasol oraz jak daleko możemy w głąb plaży w ogóle wejść. Wszystko to za sprawą miejsca wybranego przez gatunek żółwi Carreta Carreta, który upatrzył sobie to wybrzeże i jest to jego główne miejsce lęgowe. Co jakiś czas widać na piasku takie rusztowania ochraniające miejsca, gdzie żółwie złożyły jaja. Dodatkowo plaża po 19:00 jest zamykana ponieważ wówczas przypływają żółwie i nie można im przeszkadzać :)
Plaża w większej części piaskowa, z prawej strony już bardziej kamienista. Wejście do wody bardzo łagodne, płycizna przez długi czas, na dnie piękny ale niestety monotonny piaseczek, wiec tutaj nie było również sensu snurkować. Za to woda bardzo ciepła. Rozkładamy się, pompujemy materac :) i idziemy poszaleć na wodzie.
Po dosyć napiętym nerwowo zjeździe, dojeżdżamy do końca drogi, na której są oczywiście dwie duże Tawerny, przez które trzeba przejść by dojść do plaży. Plaża hm... nie powala, fakt mało ludzi, ale wąsko i jakoś smutno - bez rewelacji jak na taką przeprawę, by tutaj dotrzeć.
Dojeżdżamy do plaży, która cała zawalona, umiejscowiona tuż przy licznych tawernach, barach - nie wiem jak tutaj żółwie dają radę:)
Robimy kilka fotek i udajemy się do pobliskiej restauracji El Greko na obiad. Tutaj jesteśmy bardzo mile przyjęci, na start i koniec posiłku dostajemy gratisowy poczęstunek: sałatka i deserek. Dania, które tutaj zamówiliśmy to Mousaka i Grilled Squids. Grillowane kalmary nie przypadły jednak Dagmarze do gustu i połowa dania pozostała nietknięta.
Chcąc jeszcze popływać, udajemy się w kierunku spokojnej plaży Marathia, płytka bardzo ciepła woda. Na plaży parę drzewek dających cień i widok na wyspę Żółwia - Marathonissi.
W Kabi dwa miejsca, gdzie można usiąść, zjeść i napawać się pięknym widokiem na zachód słońca. Pierwsza tawerna usytuowana troszkę niżej a jadąc dalej na samą górę druga Tawerna na samym szczycie.
Do hotelu dojeżdżamy ok 22:00 na resztkach paliwa:)
Czwartek
Ostatni dzień, w którym mamy samochód postanowiliśmy pozwiedzać miejsca bardziej w głębi wyspy i skupić się na zabytkowych budynkach, których nie ma dużo po dwóch trzęsieniach ziemi, ale można odnaleźć ciekawe miejsca.
oraz na samej górze wioski wieżyczka obronna.
Niedaleko tych jaskiń znajduje się 12 zabytkowych studni, które służyły do nawadniania pól oliwnych. My jednak naliczyliśmy 11 studni, a zamiast pól z drzewami oliwnymi otaczają je winnice.
Po niedużym zakładzie oprowadza nas pracownik fabryki i opowiada poszczególne procesy wytwarzania oliwy. Na koniec oglądamy film pokazujący w praktyce działające wszystkie maszyny oraz mamy możliwość skosztowania różnych rodzajów oliwy i zakupu. Zakupiliśmy oliwę z dodatkiem czosnku, oliwki regionalne dla brata i mydło produkowane również w oliwek.
Na koniec dnia jedziemy na spokojną plażę w Kalamaki (blisko lotniska) gdzie na piaszczystej plaży odpoczywamy i kąpiemy się ostatni raz w trakcie naszej podróży w greckich wodach.
Piątek
Dwie godziny opóźnienia i ok 15:40 wylatujemy w kierunku Gdańska. Ok 2h 40 minut później lądujemy w deszczowym Gdańsku z powalającą temperaturą 15 stopni :( Przebieramy się w ciuchy letnie przystosowane na polskie warunki (długie spodnie, bluzy, buty itd) bierzemy taxi i ok 18:00 czasu PL jesteśmy w domu.
Podsumowanie:
- 7 dni, które trwała podróż, z czego praktycznie dwa dni transferowe.
- Samochód wynajęty na 5 dni ( w praktyce jeżdżony 4 dni) 45 euro/dzień + paliwo
- zrobione ponad 600 km (czyli obrazując: codziennie półtora raza objeżdżaliśmy cały obwód wyspy)
- W dzień temperatura spokojnie powyżej 30 stopni, w nocy pewnie z 24.
- woda ciepła na plażach z płytszą wodą, tam gdzie było wejście bezpośrednio na głęboką wodę z skał, nie była taka przyjemna na początek
-przejrzystość wody wszędzie wzorowa (może poza plaża Xigia ze względu na siarkowe wody)
- kuchnia smaczna, różnoraka (choć na koniec podróży tęskniliśmy za schabowym i pomidorówką)
- ludzie bardzo mili, czy to w hotelu, tawernach, portach, zawsze uśmiechnięci i pogodni
- porozumiewanie się - 100% angielskie - po grecku ani słowa nie da się zrozumieć.
- piękna wyspa, bardzo mały ruch na drogach, większość upraw to winnice i gaje oliwne, dużo również pasiek
- mając samochód czy inny transport do zjeżdżenia w całości w 3-4 dni - nie wyobrażamy sobie jak można leżeć w hotelowym basenie przez cały czas - nam po jednym dniu już się nudziło.
- co do kosztów - to ogólnie troszkę się zdziwiłem, ponieważ w cenach czy to jedzenia, usług, pamiątek, paliwa, wynajmu car itp. nie widać kryzysu, moim zdaniem dużo drożej niż w Chorwacji.
Jeśli ktoś szuka spokojnej, urokliwej i niedużej wyspy na tygodniową podróż to polecamy gorąco Zakynthos ( w opcji z wynajmem jakiegoś środka transportu do zwiedzenia w/w miejsc).
Mamy nadzieję, że nie były to nasze ostatnie odwiedziny w tych stronach i kiedyś jeszcze powrócimy w piękne, słoneczne Greckie strony. :)
Dla wytrwałych jak zwykle nagroda :)
ORAZ
FILM Z NASZEJ PODRÓŻY